Modlitwa - 1929 r.

Cierpię, o Jezu! Lecz miłość Twa
Słodzi mi boleść straszliwą,
Choć z oczu płynie perlista łza,
Jednak czuję się szczęśliwą.

Choć oschłość serca wciąż jeszcze trwa,
Choć ból odczuwam zbyt żywo,
Jednak nie tracę ufności mej
I wciąż poddaję się woli Twej!

Ufam Ci, Panie! Choć gęste mgły
W mroki spowiły mą dusze,
Choć serce z trwogi przed bólem drży,
Chociaż pogłębiasz katuszę.

Ufam, bo celem miłości Ty!
Więc bunt w mej duszy wciąż głuszę,
Ocieram z oczu płynącą łzę
I szept miłosny w Niebiosa ślę.

Gdy mi jest ciężko przy Tobie trwać
Na życia mego Golgocie,
Gdy się zaczyna ma wierność chwiać,
Gdy grzech w całej swej sromocie

Chce zbrukać serce i jad w nie wlać
Ducha zanurzyć w swym błocie,
Wtedy się zrywam i nędzę mą
Całą pokrywam miłością Twą...

Jezu, ja płonę w ogniu Twych łask,
Jak całopalna ofiara
Z Twojego Serca miłości blask
Zlewa w mą głębię wciąż wiara

Wśród mroków duszy, ten jasny brzask
Rozrzucić światło się stara,
Na nocne cienie, niszcząc ich moc;
Miłość! rozprasza w mej duszy noc.

Darzysz mię męką, więc dodaj sił,
Bym ogrom łaski tej zniosła,
Niech serca nie tknie grzechowy pył,
Spraw by ma wiara wciąż rosła,

Choćbyś się, Panie, przede mną krył,
Chociażby żadna myśl wniosła
Nie pocieszała mię w bólu tym,
Zgadzam się na to, boś Panem mym!

Warszawa, 18.09.1929 r.