Wiersz pisany rytmem "Boskiej komedii" Dantego
Niem wiem, co sądzić o mym stanie duszy,
Bo wnętrzem targa zwątpień burza sroga,
Co jest przyczyną wewnętrznej katuszy?
Czy nie utracę w tej zamieszce Boga?
Czy zdolną będę wśród takiej boleści,
Gdy całą jaźń mą, truje wnętrzna trwoga,
Być wierną Bogu i Jego praw treści
Nie zmazać grzechem, który miłość głuszy
I niesie smutne potępienia wieści.
Potężny Boże! Ja ufam w Twą miłość,
Ufam, pomimo wewnętrznych szamotań.
Wiem, że ustąpi z umysłu zawiłość.
Ufnością stargam siłę złych omotań
I szatan pierzchnie tym gromem rażony,
Wyjąc straszliwie, wśród bezsilnych miotań,
A Ty mój Boże będziesz uwielbiony,
Duch mój nie stoczy się w piekła pochyłość,
Lecz z Tobą będzie na wieki złączony.
Stwórco wszechświata, Tyś mym odpocznieniem,
Przez całe wieki chcę uwielbiać Ciebie:
Życie zakończyć musi się zbawieniem.
Musisz umieścić mnie po skonie w niebie,
Musisz otworzyć mi swoje ramiona,
Bo bardzo cierpię na tej ziemskiej glebie.
Spraw, niechaj serce z miłości Twej skona
Tylko podtrzymuj mnie swoim ramieniem
I silnie przytul - do swojego łona!...
Warszawa, 23.09.1929 r.