Czcigodne Siostry pytam co nas zgromadziło
Żeby ducha odświeżyć rozrywka niewinna,
Żeby serca pokrzepić i z tym większą siłą
Koić ludzkie cierpienia swą miłością czynną.
Zebraliśmy się dzisiaj słuchacze czcigodni,
Ażeby uczcić pamięć Tej, co wśród nas żyła
Służąc wielkiej idei, której cel przewodni
W kojeniu cierpień ludzkich sobie założyła.
Tak! Dzisiaj już brakuje wśród grona naszego
Tej, co przewodniczyła niewielkiej gromadce,
Odeszła żeby spocząć u stóp Boga swego
Po walkach – trudach życia i ziemskiej tułaczce.
Świętej pamięci Matka Kazimiera czym była
Dla serc naszych? Przez długi okres dni na ziemi,
Czym się bytność Jej pośród nas upamiętniła?
Choć w części chcę powiedzieć zbyt nieudolnymi
Słowami, boć mam mówić o tak wielkiej duszy
Że wymowy brakuje na Jej określenie.
Sława Jej wielkich czynów słowa moje głuszy
Zamieniając je w nieme prawie uwielbienie.
Nie będę mówić o tym, co już powiedziano
Złotoustymi słowy w mowach pogrzebowych,
Przedstawię okruszyny cnót mową wiązaną,
Dorzucę do całości – kilka rysów nowych,
Onych takich drobniutkich, tak nieznacznych prawie,
Które w codziennym życiu Jej się objawiały,
Które dziś tak odczuwam, ku Jej wiecznej sławie,
Bo one charaktery nasze wyrabiały.
W swoim codziennym życiu patriotką była,
Kochała kraj ojczysty miłością potężną,
Po miłości dla Boga, to tym tylko żyła,
Żeby Ojczyźnie stworzyć wewnątrz kraju mężną
Armię duchów wybranych, by na straży stały
Czystości obyczajów, kobiecej godności,
By owoce poświęceń w kraju zostawały,
Pośród ciężkich warunków; to ziarno miłości
Dla ojczystego kraju tak w duszę wpajała,
Że ono tam musiało wydać plon obfity.
Wyjeżdżać za granicę nam nie pozwalała
Na zakładanie domów, bo wszystkie zaszczyty
Rozwoju poza krajem Zgromadzenia swego
Składał na ofiarę dla Ojczystej Ziemi,
Ona szczęścia pragnęła dla kraju całego,
Tak – pragnęła rozwoju pomiędzy swoimi.
Był to niezaprzeczenie typ polskiej Matrony,
Dostojnością obejścia serca pociągała,
Jednocześnie prostotą swą na wszystkie strony
W stosunkach towarzyskich zawsze promieniała.
Sama bardzo cierpiąca – smutku nie znosiła
W duszach sobie podwładnych, każde przygnębienie
Swoją radą rozumną zawsze ukoiła.
Rozumiała, że każde duszy udręczenie
Skoro tylko brakuje mu Bożej miłości
To nigdy nie wyrobi hartownego ducha,
Więc chciała w każdej twarzy widzieć blask radości,
Chociażby ją dręczyła cierpienia posucha.
Pomimo, że stalową wolę w czynach miała,
Że dusza jej hartowną nieco szorstką była,
Jednak wszelkie rozrywki z nami podzielała
Bawiąc nas swym dowcipem, zawsze nam służyła
Za wzór rozweselenia w towarzyskim gronie.
Ceniła zdrowy dowcip i ducha wesela,
Mówiąc – jeśli smutek serce nam pochłonie,
To już na postęp duszy nie rachujmy wiele.
Postęp duszy – to dla Niej było hasło święte.
Postęp duszy – to jedna z Jej trosk na tej ziemi,
To cała Jej kultura – tym były objęte
Wszystkie sprawy Jej życia, zawsze ponad nimi
Górowało to hasło: „Wzwyż”. Ciągle do Boga.
Nie znosiła zastoju na duchowej drodze,
Żądała od podwładnych, by ciągle ta droga
Była trochę postępem, więc cierpiała srodze
Jeśli zauważyła, że z dusz Jej podwładnych
Zatrzymała się która, w pracy nad świętością,
Wtedy upominając, już nie kładła żadnych
Granic, żeby ją natchnąć świętą gorliwością.
Te kilka drobnych rysów Jej świątobliwości
Niech nam słodkim wspomnieniem Jej postać odtworzą,
Niechaj ducha naszego na drodze miłości
Bożej, swoim wstawieniem wzmocni, niechaj Bożą
Łaską wsparta Jej dusza, moc dla nas wyprasza,
Niechaj pamięć Jej cnoty siłą się nam stanie,
Niech czynami w nas żyje Przewodniczka nasza!
Chwalebny odpoczynek daj Jej duszy Panie!