Ekstaza poetycka w czasie wielkich cierpień wewnętrznych

W mroku cierpienia, w piekielnej rozterce
Pogrążyłeś mnie - o Umiłowany!
Duch mój nadmierną walką zmordowany,
Pomocy Twojej wzywa w tej szermierce - 
Czemu dopuszczasz piekielne szykany?
Wszak w wiośnie życia oddałam Ci serce!
Schyłek dni moich spędzam w poniewierce,
Patrz! - duch ciemności zadaje mi rany.
Czemu się skrywasz Oblubieńcze duszy?
Gdy pogrążona w tym piekielnym mroku
Doznaję smutku z wewnętrznych katuszy,
Gdy nie śmiem w Niebo podnieść swego wzroku.
Gdy ból obecny wspomnienie łask głuszy,
Gdzie jesteś, Panie?
"Jestem przy twym boku".

Pozwól mi złożyć na Twym Boskim Sercu
Burzą pokusy skołataną głowę - 
Niech to cierpienie stanie za wymowę
Niech będzie kwiatem na ślubnym kobiercu
Rzuconym pod Twe przenajświętsze Stopy,
W dzień odnowienia ślubów - o mój Królu!
Chcę Ci ofiarę złożyć z mego bólu - 
Niech ta pieśń wzleci pod niebiosów stropy!

Wszak kres dni moich jest już niedaleki.
W cierpieniu widza wieczności odblaski,
Pozwól mi Panie w Twoją miłość wierzyć.
Czyń co chcesz, Panie - jam twoja na wieki!
Jeśli zbrukałam nędzą szatę łaski,
W Twojej miłości pragnę ją odświeżyć.

Warszawa, 6 listopada 1951 r.