Ocena

Nie wierząc w moją twórczość
   z ironią spytano:
Czy w myśli porównywam
   siebie z Mickiewiczem?
Czy karmię serce moje
   mniemaniem zwodniczem,
Że i memu duchowi
   geniusz twórczy dano?...

Porównać ducha z duchem - 
   Takie porównanie
Może tylko uczynić
   Ten, co duchy tworzy;
On jeden wie dokładnie
   jakie skarby łoży
W jaźń każdego i jak duch
   reaguje na nie.

Bardzo trudna odpowiedź
   w treści i osnowie
Na pytanie - żeby w niej
   prawdy nie obrazić,
A o rzeczy subtelnej
   sąd szczery wyrazić...
Niechże się każdy z duchów
   w tej sprawie wypowie.

Mickiewiczu! Potrzebny
   jesteś tu w tej chwili,
Zstąp z Parnasu i wyznaj
    o źródle natchnienia;
Skąd brały wnętrzną siłę
   twoje wieszcze pienia?
Zstąp i powiedz - zaklinam
   Cię cieniem "Maryli".

"Jestem"... Ach ty istoto,
   tak bezczelnie śmiała!
Szarpiesz najczulsze struny
   w głębi mojej duszy,
Zmuszasz mnie do rozprawy
   wspomnieniem katuszy,
Więc słuchaj coć odpowiem,
   Skoroś mnie wezwała.

Bóg tworząc ducha mego
    spowił go natchnieniem,
Przed wzrokiem mego wnętrza
   roztoczył obszary
Twórczości poetyckiej
   niepośledniej miary
Więc mogłem myśl wyrażać
   subtelnie swem pieniem.

Porwany wirem życia,
   Czarami młodości
Tworzyłem piękne ody,
   ballady, sonety,
Lecz tam nie było myśli
   głębokiej, niestety,
Karmiłem ducha, bólem
   nieszczęsnej miłości.

Kiedy doszedłem wieku
   dojrzałego męża,
Miłością dla Ojczyzny
   serce rozpaliłem,
Do dźwignięcia Narodu
   z niewoli dążyłem
Wierząc, że miłość wszelkie 
   przeszkody zwycięża!

Gdy w głębi - rozpętały burzę,
   czyny wrogów...
Widząc jak swe triumfy
   car moskiewski święci...
Wtedy szalał duch we mnie
   buntem bez pamięci,
Ach! Wtedy ja odwagę
   miałem bluźnić Bogu! (Dziady, cz. III, Konrad)

Gdy ściszyłem wewnętrzne
   szały serca mego,
Uczułem w mózgu myśli
   twórczej świeży nawał,
Bóg serce moje łaską
   mistyki napawał.
Stworzyłem wtedy "Księgi
   pielgrzymstwa polskiego".

Czułem swe powołanie:
   wieszcza i geniusza...
Lecz nie mogłem w Ojczyźnie
   świecić narodowi...
W ziemi obcej ból, ducha
   wzmocnił i odnowił,
Tam stworzyłem poemat
   "Pana Tadeusza".

Odtąd przestałem tworzyć,
   ból pieśń moją głuszył...
Przezywałem wewnętrzne
   wielkie udręczenie (1840 r. towianizm)
Starałem się rozdmuchać
   twórczości płomienie,

Lecz na próżno wysiłek...
   Bóg mą lirę skruszył!

A więc, taką to była
   mej twórczości droga...
Tak! Kochałem - szalałem - 
   bluźniłem - tworzyłem!...
Utwory moje świadczą
   że na ziemi żyłem
Miłością dla Ojczyzny
   lecz - mniejsza - dla Boga!...

Teraz kolej na ciebie...
   Jam skończył wyznanie!
Wieszczu! Czar twej wymowy
   olśnił mego ducha;
Z utworów poetyckich
   wielkim żarem bucha
Miłość twa dla narodu!...
   Oto sprawozdanie...

Zrodzona w ziemi polskiej
   za czasów niewoli.
O męczeństwie Polaków
   matka mi śpiewała
Nad kołyską, a przy tem
   tak często płakała,
Że zrozumiałam wcześnie
   iż niewola boli...

Wzrastałem na tej ziemi
    przesiąkniętej krwią, łzami.
Cierpienie spowiło mi
    mgłą ranek żywota...
Widziałem bliźnich jak wśród
   moralnego błota
Grzęźli... nie mogąc powstać
   zeń swemu siłami.

Pragnęłam przyjść z pomocą,
   więc szłam tam, gdzie smutni...
W zaraniu poświęciłam
    się cierpiącym cała...
Odtąd wielka przemiana
   w mym duchu nastała.
Poczułam twórczość w myśli
   zawołałam - lutni!

Powstałam, aby śpiewać
   w wielkich Wieszczów gronie;
Ducha, jak orzeł do słońca
   wzbijał się na szczyty...
Zatapiałam wzrok wnętrzny
   w bezkresne błękity;
Ciernie miasto lauru
   wieńczyły mi skronie...

Łzy - otarte mą dłonią,
   jako krople rosy
Świeciły barw tysiącem
   w promieniach miłości,
W onych blaskach duch wzrastał
   w potęgę twórczości,
A pieśń biła chorałem
   ludzkich nędz w niebiosy...

Rozmawiałam ze Stwórcą
   o potrzebach duszy
Nieszczęśliwych, cierpiących
    startych wrogim losem;
A Bóg słuchał mej pieśni
   i wewnętrznym głosem
Pouczał, jak nieść ulgę
   w moralnej katuszy.

Śpiewałam wylewając
   uczucia gorące
Przed majestatem Boga,
   jak Seraf zraniony
Grotem Bożej miłości...
   Bóg pieśnią wzruszony
Dozwolił bym ofiarą
   była za tysiące...

Więc zostałem ofiarą;
   Bóg sam stos ułożył
Z pragnień szczęścia - majątku
   i marzeń o sławie;
Ogniem miłości swojej
   spalił go łaskawie...
Spłonęłam... a duch twórczy
   jako feniks ożył

Z popiołów szczęścia, rodząc
   ducha poświęcenia.
Odtąd wszystkie w mem sercu
   pogasiłam znicze...
Stwórca odsłaniał duszy
   rąbki tajemnicze
Swego Bóstwa, więc o niem
   tworzyłam swe pienia.

Z Serafami w zawody
   szłam stojąc na straży
Przed majestatem Boga;
   gdy oni śpiewali
I z pokorą skrzydłami
   twarze zasłaniali,
Ja śpiewając o Bogu
   nie słoniłam twarzy.

I dotąd pragnę śpiewać,
   aż nadejdzie chwila
Gdy Bóg grotem ognistym
   zniszczy serca bicie,
Wtedy z ostatnią strofą
   skończę ziemskie życie
Widząc jak się zasłona
   tajemnic rozchyla...

Kozienice, 6.II.1933 r.