Pieśń nie skończona

W krańce myśli uciekam od ludzi,
Gdy mię ich podłość, lub głupota znudzi;
Tam pozostaję u stóp mego Boga,
O, jak każda z chwil tych jest dla mnie droga!

Wtedy nie czuję, że na ziemi żyję,
Że w marnem ciele serce jeszcze bije,
Lecz zdaje mi się, że w pieśń zamieniona
Spoczęłam wiecznie u Bożego łona!

Tam takie światy widzę okiem ducha,
Że ten się staje, jak pustynia głucha,
Na której żyję, tocząc ciągłe boje;
O, jak są czyste wtedy myśli moje!

Ale niekiedy w głębię tej krainy
Gwałtowne gromy pokus biją srodze,
Powstają w duszy bez mojej współwiny
I pogrążają serce w bólu - trwodze.

O, wtedy słyszę w duszy głos szatana:
"Na świecie wielką by cię ludzie zwali,
A tu, patrz, jak ty żyjesz zapomniana,
Jak utonęłaś w miernej życia fali".

"Masz iskrę ognia zamkniętą w swem łonie,
Którego blaskiem świeciłabyś tłumom;
A ty go w sobie gasisz, on nie płonie
Mniejszym od swego podlegasz rozumom".

O, wtenczas zwracam się do mego Boga,
Z okrzykiem trwogi: Panie, ratuj, ginę!
Wszak mi przez Ciebie dana życia droga,
Nie dozwól żebym popełniła winę.

Ohydnej dumy z Twoich Bożych darów,
O, nie, ja nie chcę kalać nią sumienia,
Ja nie chcę deptać Twych Bożych zamiarów,
Jeśli z talentu chcesz całopalenia!

Chętnie nieznana umrę światu temu,
Byle przy Tobie śpiewać pieśń miłości,
Którąś mi w duszę wlał darowi Twemu
W pełni odpowiem, ale już w wieczności.

Tam Cię, o Panie, ujrzę bez zasłony,
Żyć będę tylko wielkością Twej chwały,
Tam serca mego pełnej pieśni tony
Będą się z chórem Serafów zlewały.

Tam z Tobą zacznie się ma wieczna chwała,
Lecz cóż to! - słyszę w duszy głos: "Szalona!
Za dużoś dzisiaj ludziom powiedziała,
Chcę, żeby ta pieśń nie była kończona".

Warszawa, 14.02.1927 r.