Góra mrokiem spowita,
a na niej trzy krzyże
Wychylają z półcienia
drewniane ramiona.
Duchu - wzbij się jak ptaszę
w locie swoim chyżo
Do krzyża środkowego,
spójrz - kto na nim kona?
Oblubieniec mej duszy...
gdy się doń przybliżę,
On mnie w duchu przytula
do swojego łona
I szepce - konający...
"Patrz, ja się nie zniżę
Z mego tronu boleści,
lecz cud się dokona".
Cud, który cię podniesie
byś mogła z tej czary
Bezkresnego cierpienia
pić napój żywota.
Na wyżyny Kalwarii
wstąp po stopniach wiary...
Tam zrozumiesz, czem dla nas
obojgu - Golgota...
O! Wtedy nie odmówisz mi
żadnej ofiary,
Bo cierpienia twe, miłość
swym czarem omota...
Warszawa, 5.I.1930 r.